W tak specyficznym miejscu, tak bardzo potrzebującym uwagi i dyscypliny jak szpital, surowe przepisy mają sens i nie powinno być wyjątków. I w pełni popieram jasne wytyczne ordynatora naszego szpitala. Ale dobrze jest się jeszcze co do nich upewnić. Bo najbardziej lubię klarowne sytuacje. To nic, że czasem usłyszę nutkę zniecierpliwienia czy sarkazmu w głosie odpowiadającego, kiedy potrzebuję doprecyzować
– … tak! Karaluchom również wolno wchodzić na salę tylko w białych fartuchach! Jak wszystkim! – Ordynator zdawał się być poirytowany i rozbawiony jednocześnie. Nieważne. O to chodziło. Już wiem na pewno z niepozostawiającą pola do interpretacji jasnością! Teraz, zanim wejdę na salę, siadam w kącie przy kaloryferze i czekam, aż kieszenie mojego białego fartucha napełnią się karaluchami…

Komentarze

comments